wtorek, 1 lipca 2014

Szukanie wojny zamiast pokoju.

Dziś chciałbym wnieść parę uwag „na poważnie”. Zacząć jednak pragnąłbym od odrobiny niepowagi.
EUFOR, 2009-02-08, desant pod Am Nabak. Fot. MON
Kilkadziesiąt lat temu polski zespół „No to co” wylansował przebój: „Gdy byłem chłopcem chciałem być żołnierzem”. Skądinąd sympatyczna piosenka o antywojennej wymowie.
Faktem jest, że wielu chłopców w dzieciństwie lubi bawić się w wojnę i chciałoby być żołnierzami. Większości ta „dziecięca przypadłość” przechodziła, gdy zbliżał się obowiązkowy pobór do wojska. Co inteligentniejsi, oraz ci z „kontaktami” jakoś tego poboru unikali. Podejrzewam, że duży odłam naszej tzw. „klasy politycznej” należy do tej części społeczeństwa, która z wojskiem nie miała nic wspólnego.
I być może w tym jest szkopuł. Oni też „chcieli być żołnierzami” i to im zostało. Z tym, że teraz używając sformułowania Gogola każdy z nich „lubił, do pioruna, być Generałem”.