Na
początek trochę historii.
Był
sobie pewien kraj. Raz silny, raz słaby. Zawsze jednak skłonny do
walki o swoje ideały, oraz o wolność „Naszą i Waszą”. Ale w
pewnym momencie zdradzili go wszyscy. I oddali „pod opiekę”
wielkiemu mocarstwu. Na długie 45 lat. Wszyscy już wiedzą, że
rozmawiamy o Polsce.
![]() |
Władysław Gomułka (z prawej) wita Nikitę Chruszczowa. (Fot. KAROL SZCZECIŃSKI/EAST NEWS) |
Wielki
Brat zapewniał nam opiekę. Byliśmy w roli zajączka-doktoranta, ze
znanego dowcipu. Naszym promotorem był silny niedźwiedź. Ale na
skutek własnych błędów i działania konkurenta zza oceanu, niedźwiedź padł.
Przyroda,
jakk wiadomo, nie znosi próżni. Przyzwyczajeni do tego, że trzeba
mieć Wielkiego Brata, oddaliśmy się bez reszty temu, który
zwyciężył konkurenta.
Ekipa
naszych przywódców była już nowa. Ale sposoby zachowania podobne.
Nie całowano się namiętnie w usta, ale pokornie słuchało
wszystkich mądrości i poleceń nowego Jeszcze Większego Brata. I
czy był to Aleksander Kwaśniewski, czy Jerzy Buzek, Waldemar
Pawlak, Leszek Miller, Krzysztof Bielecki, Hanna Suchocka, mecenas Jan
Olszewski, bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy, czy wreszcie Bronisław Komorowski
i Donald Tusk – wszyscy oni składali hołdy Ronaldowi Reaganowi,
ojcu i synowi Bushom, Clintonowi i Obamie. I Polską politykę
prowadzili pod dyktando nowego Jeszcze Większego Brata. Jeden Lech
Wałęsa czasami „wierzgał”, ale bez większego przekonania i
raczej w formie słownej niż w czynach. Polskie wojsko do Iraku?
Proszę bardzo. Do Afganistanu? Ależ oczywiście. Przyjąć do
naszych więzień Talibów? Czemu nie? Kupić od Was złom w postaci
samolotów, czy korwety? Już płacimy.
25
lat minęło, a my się nie nauczyliśmy cenić. Jeśli nie będziemy
się cenić sami, to kto nas doceni? Dotychczas myślałem, ze tylko
uparci kabareciarza z kabaretu Klika, czyli Sobczak i Szpak
uporczywie pokazują nam co wyprawiamy ze sobą w stosunkach z USA. I
nagle, na fali afery podsłuchowej okazało się, że nasz minister
spraw zagranicznych ma swoje osobiste zdanie w tej sprawie. Wprawdzie
oficjalnie się ze swoim zdaniem nie zgadza, ale to już jest
ewidentny postęp.
Miejmy
nadzieją, że te zdania zostaną uzgodnione. Szczególnie wtedy, gdy
Pan Minister Radek Sikorski zostanie delikatnie odsunięty od swego
stanowiska.
A
wtedy: Panie Radku, swój Sulejówek już Pan ma. Parę lat i padnie
hasło: Sikorski na Prezydenta. I to może być na poważnie. Nie dla
jaj. I tego Panu serdecznie życzę. Nie tylko ja. Coraz więcej
ludzi ma dość polskiego serwilizmu wobec Jeszcze Większego Brata.
A
tak na poważnie. Zachęcam do lektury pierwszego postu w tym blogu
(Po co jedliśmy tę żabę,), oraz do archiwum (Wojna w Iraku, wojnaza 5 bilonów dolarów). I do zastanowienia się nad problemem: o co
tam walczyli i ginęli polscy żołnierze?