niedziela, 22 czerwca 2014

Zlekceważony bohater

    Po długiej przerwie spowodowanej „zwiedzaniem” warszawskich szpitali (5 placówek w 5 miesięcy i jakoś zdołałem to przeżyć) zaczynam wreszcie blogowanie.
Wychodząc z założenia wyłożonego w moim słowie wstępnym (dzielimy się na tych co piszą i tych co nie czytają), będę, mimo wszystko, zachęcał do lektur, które, moim zdaniem, korespondują z aktualnymi zdarzeniami w różnych sferach naszego życia: polityce, kulturze, obyczajach itp.
23 sierpnia 1944 r., Witold Kieżun niesie zdobyty po udanej akcji CKM.
W ostatnim czasie wiele szumu wywołała premiera filmu o powstaniu warszawskim. Filmu powstałego z autentycznych zdjęć wykonanych przez różnych operatorów. Zdjęciom dodano kolor, oraz dźwięk i tak powstał jedyny w swoim rodzaju dokument będący jednocześnie fabularną opowieścią o tym wspaniałym, ale i tragicznym zrywie polskiego ruch oporu przeciw wrogom z obu stron.
Dziennikarze starali się odnaleźć żywych jeszcze bohaterów tamtych dni. Kilku znaleziono w Polsce, trochę więcej za granicą.
Szczęśliwie się zdarzyło, że jednym z tych bohaterów jest profesor Witold Kieżun – uczony o światowej sławie, bardzie znany i doceniany poza Polską, niż w ojczystym kraju. Po wielu latach spędzonych poza Polską wrócił do kraju. Jego biografię, wydaną w zeszłym roku, czyta się jak powieść przygodową, jak literaturę „łagrową”, jak rozliczeniowy paszkwil na polski „kundlizm” (użyję tu terminu Wańkowicza). I wreszcie, jako ważny głos dotyczący naprawy Rzeczypospolitej.
Mówiona biografia Witolda Kieżuna liczy ponad 600 stron. Wiem, że mało kto ma tyle wolnego czasu, aby taką porcję lektury „pobrać”. Może więc przynajmniej omówienie tej pozycji, które zamieściłem w Nowych Książkach, a które znajduje się w archiwum bloga, niektórych zachęci do wysiłku sięgnięcia po źródło, a innym te minimum informacji wystarczy.
Zachęcam więc do tekstu z mojego archiwum: „Kresowiak, żoliborzanin, obywatelświata: o sobie, o świecie, o nas.”