Księga
poświęcona przyszłemu nobliście?
Nie
wiadomo dlaczego w Polskiej publicystyce (a właściwie w
propagandzie) funkcjonuje pewien mit. Publicyści i politycy głoszą,
że w naszym kraju prawica wytwarza dochód narodowy i dba o rozwój
gospodarczy, a lewica ochoczo wydaje zarobione przez rządy prawicowe
pieniądze. Tymczasem fakty temu przeczą. Gdy prześledzimy 25 lat
transformacji ustrojowej to zobaczymy, że jedyne okresy
rzeczywistego i znaczącego wzrostu gospodarczego pokrywają się z
okresami rządów lewicowych. Można oczywiście dyskutować o
jakości tej „lewicy”, ale nie sposób negować faktów. Faktem
jest też, że owe wzrosty gospodarcze, czy też likwidację „dziur
budżetowych” pozostawionych przez rządy prawicowe zawdzięczamy
dwóm ekonomistom o proweniencji lewicowej, a szczególnie jednemu z
nich: Grzegorzowi Kołodce.
Nie
dziwi mnie więc , że to właśnie tej postaci poświęcono księgę
„ Grzegorz W. Kołodko i ćwierćwiecze transformacji”. Owa
księga liczy (bagatela!) 1279 stron. Co ma robić biedny recenzent
mając na omówienie tej pozycji wydawniczej dwie kolumny w „Nowych
Książkach”? Sytuację komplikuje jeszcze układ tego dzieła: 5
części, których każda jest jakby odrębną całością. Te części
to:
- Rozmowa na ćwierćwiecze. Z Grzegorzem W. Kołodką rozmawia Paweł Kozłowski.
- Wybrane teksty Grzegorza W. Kołodki z lat 1989-2014.
- Programy i dokumenty reform systemowych i rozwoju gospodarczego.
- Eseje i felietony.
- Wywiady Marcina Wojtysiaka-Kotlarskiego z wybitnymi osobistościami zasłużonymi dla procesu transformacji ustrojowej.
Dodajmy
do tego jeszcze cytaty ze światowej literatury ekonomicznej
dotyczące prac naukowych bohatera książki i głosy wybitnych
światowych ekonomistów o nim. Każda z tych części zasługuje na
kilka choćby słów komentarza. Niestety, nie mamy miejsca na taki
luksus. Toteż zamierzam potraktować tę księgę jako pretekst do
kilku istotnych, jak myślę, uwag dotyczących naszego bohatera oraz
kondycji polskich nauk ekonomicznych w okresie PRL-u i III
Rzeczypospolitej.
Polska
ekonomia może poszczycić się wieloma wybitnymi ekonomistami, czy
specjalistami w dziedzinie zarządzania gospodarką i administracją.
Nie wiadomo jednak dlaczego najwybitniejsi z nich częściej byli
wykorzystywani poza granicami naszego kraju ( np. Zdzisław Sadowski,
Witold Kieżun, Oskar Lange, Czesław Bobrowski), albo zajmowali się
tylko pracą naukową i dydaktyczną i nie byli słuchani przez
decydentów. Często też, nie zgadzając się na absurdy gospodarki
tzw. „realnego socjalizmu” przechodzili na pozycje dysydenckie
jawnie i głośno krytykując te absurdy (np. Edward Lipiński,
Tadeusz Kowalik , Stanisław Gomułka i wielu innych). Polską
ekonomiką w PRL-u kierowali doktrynerzy w rodzaju Hilarego Minca.
W
1989 roku zmieniło się niemal wszystko. Wydawało się, że
wszelkie kłopoty polska ekonomia i gospodarka mają już za sobą.
Stery polskiej gospodarki przejął młody ekonomista Leszek
Balcerowicz. Rzecz w tym, że jeden dogmat (ten o planowej gospodarce
socjalistycznej) zastąpił innym dogmatem (liberalizm, w skrajnej
dziewiętnastowiecznej postaci, jest receptą na uzdrowienie polskiej
ekonomiki). Okoliczności sprzyjały młodemu „reformatorowi”.
Zachodni publicyści i polscy propagandyści wręcz zachwycali się
jego „osiągnięciami”. Nieliczne głosy krytyki były
lekceważone jako populistyczne i skażone grzechem poprzedniej
epoki.
Nikt
rozsądny nie zaprzeczy, że Balcerowicz ma niewątpliwe zasługi w
tym, że gospodarka polska odzyskała zdolność rozwoju i polska
ekonomia z „księżycowej” przeszła do realności. Ale też
niewielu ekonomistów podjęło się trudu refleksji nad kosztami
transformacji. Niewielu też włączyło się w próby naprawienia
błędów, które w trakcie transformacji w duchu skrajnego
liberalizmu popełniono. Jednym z nielicznych, który robił jedno i
drugie był Grzegorz Kołodko.
W
„Wprowadzeniu” do omawianej pozycji jej redaktorzy naukowi, czyli
Paweł Kozłowski i Marcin Wojtysiak-Kotlarski piszą:
„Książka
ma dwóch bohaterów. Jednym z nich jest indywidualny człowiek, a
drugi to zbiorowy proces – transformacja społeczno-gospodarcza. Tą
pierwszoplanową postacią jest Grzegorz W. Kołodko, profesor
ekonomii, nauczyciel akademicki i polityk gospodarczy. Najbardziej
obecny w świecie współczesny polski ekonomista, znany z wydawanych
w wielu językach książek i artykułów, a także bezpośrednio z
wykładów, spotkań i wymiany myśli w szerszych lub ekskluzywnych
gronach. Drugi bohater, zbiorowy, to transformacja gospodarcza, która
przesądza o losach milionów ludzi. Losy obu bohaterów są ze sobą
związane w życiu, a więc i w tej książce. Ten związek
ogranicza, ale także wzmacnia. Jego uczestnicy, gdyby zachowali
autonomię, byliby inni.”
W
tych informacjach o pozycji profesora Grzegorz Kołodki w świecie
nie ma żadnej przesady. Przeciwnie, można, i chyba trzeba, dodać
parę faktów. Jego osiągnięcia zostały docenione w całym
świecie: 10 (a może już więcej) doktoratów honoris causa znanych
uniwersytetów, książki tłumaczone na kilkadziesiąt języków,
prośby o doradztwo ekonomiczne w wielu różnych krajach. Dodajmy do
tego publicystykę ekonomiczną i to publicystykę wysokich lotów.
Reprezentatywną próbkę tej publicystyki znajdziemy w omawianej
książce. A nie sposób nie wspomnieć o utworzeniu „szkoły”
profesora Kołodki z młodych naukowców skupionych wokół niego w
uczelni Koźmińskiego.
To
jedna strona działalności naszego bohatera. Inną, są jego
osiągnięcia sportowe (udział w wielu biegach maratońskich na
całym świecie), czy propagowanie sztuki (profesor jest jej
wytrawnym koneserem). Rysuje się więc nam postać renesansowa.
Jednocześnie, twierdzą niektórzy, nasz bohater jest zarozumiały.
Powiedziałbym tak: jeśli jest tak rzeczywiście – to ma ku temu
pełne powody. Jednak z wywiadu Pawła Kozłowskiego wyłania się
sylwetka osoby znającej swoją wartość, jednak mimo tego skromnej.
Może wraz z wiekiem profesorowi łatwiej znosić krytyki
„przyjaciół” z branży i nie reaguję na nie zbyt ostro, albo
wcale.
Dziś
mało jest książek tłumaczonych na tak wiele języków i tak
gorąco dyskutowanych w świecie, jak trylogia Grzegorza Kołodki:
„Wędrujący świat” (Warszawa 2008), „Świat na wyciągnięcie
myśli” (Warszawa 2010)., oraz „Dokąd zmierza świat. Ekonomia
polityczna przyszłości” .
„Polskie
piekiełko”, o czym wszyscy wiedzą, polega na tym, że rodacy nie
bardzo mogą znieść sukcesy swoich kolegów. Podejrzewam, że gdyby
Kołodko funkcjonował w innym kraju – już dawno jego koledzy po
fachu zgłosili jego kandydaturę do ekonomicznego Nobla. I być może
wreszcie się takiej nominacji doczeka. Jednak, jeśli tal będzie –
to o tę nagrodę wystąpią uczeni spoza naszego kraju. Tak sądzę,
życząc mu tej nagrody. Choćby dlatego, że jego piśmiennictwo
naukowe nie ogranicza się do czystej ekonomii. Kołodko pokazuje, że
ekonomia może być nauką humanistyczną, a podejmowanie tematyki
ekonomicznej bez szerszego kontekstu społecznego i kulturowego jest,
w globalnej perspektywie, bezsensowne. Takie myślenie nie jest
niestety powszechne. Ale właśnie dzięki takiemu myśleniu Grzegorz
Kołodko zdołał, w krótkich okresach swojego wpływu na polski
proces transformacji ustrojowej, naprawić wiele błędów
popełnianych przez jej głównych animatorów.
Przede
wszystkim, występował i występuje do dziś przeciw takim zmianom w
polskiej ekonomice, które powodują największe w historii Polski
rozwarstwienie społeczne. Sytuacja, w której nieliczna grupa
beneficjentów „planu Balcerowicza” zarabia od kilkudziesięciu
do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie, a miliony ludzi otrzymują
wynagrodzenie rzędu 1000-2000 złp. – jest sytuacją głęboko
niemoralna. A na problemy moralności w swoich książkach i w
swojej publicystyce Grzegorz Kołodko zwraca uwagę niejednokrotnie.
Nie jest w świecie, w tej kwestii, odosobniony. Przywołajmy tu
postać laureata nagrody Nobla Josepha Stiglitza.
Niestety,
przy realizacji polskich procesów transformacyjnych
o
tych imponderabiliach zapomniano. I bardzo żałuję, że w ostatniej
części tego wielkiego dzieła, czyli w wyborze wywiadów Marcina
Wojtysiaka-Kotlarskiego z wybitnymi osobistościami zasłużonymi .
dla procesu transformacji ustrojowej w Polsce zabrakło głosów
rzetelnie krytycznych. Zarówno fachowców w dziedzinie ekonomii,
takich jak np. profesor Tadeusz Kowalik, jak i znawców teorii
liberalizmu jak profesor Andrzej Walicki, a także tych, którzy
wielce zasłużyli się w walce o wolną i sprawiedliwą Polskę, jak
profesor Karol Modzelewski. To tylko trzy sztandarowe nazwiska, ale
znalazłoby się ich znacznie więcej.
Tymczasem
wybór ogranicza się do „chwalców” tego procesu, lub bardzo
delikatnych krytyków (w duchu słynnego protest-songu Jonasza Kofty:
„przepraszam, dziękuję, ja niewątpliwie protestuję, ale nie
nalegam”).
Tym
pierwszym trudno się dziwić. Gdy autor wywiadów
pyta
Cezarego Stypułkowskiego prezesa mBanku, a wcześniej prezesa Banku
Handlowego i PZU: „Jak Pan ocenia transformację, jakimi kryteriami
się Pan posługuje?”, ten odpowiada:
„Pewnie
dzięki determinacji profesora Balcerowicza zostałem w wieku 34 lat
prezesem najstarszej instytucji finansowej w Polsce. Na gruncie
prywatnym jestem więc, beneficjentem tych zmian. Natomiast na
gruncie warsztatowo-zawodowym oceniam, że sektor finansowy, z którym
od blisko 25 lat jestem związany, osiągnął niewątpliwy sukces.
Przyciągnął bardzo wielu wartościowych i utalentowanych ludzi.
Stał się nowoczesny, ale nie nadmiernie ryzykowny. W warunkach
światowego kryzysu okazał się stosunkowo stabilny i silny. Pewnie
można było zrobić trochę Więcej i lepiej, ale oczekiwanie, że
wszystko uda się zrealizować idealnie, jest nierealistyczne.”
Świętej
pamięci ksiądz Tischner powiedziałby „tys prawda”. Ale „świnto
prawda” to nie jest. Sukces transformacji jest też klęską zbyt
wielu milionów Polaków. I warto o tym pamiętać. Dlatego mam żal
do autora wywiadów o właśnie taki a nie trochę inny wybór swoich
rozmówców.
Nie
mniej, uważam, że każdy kogo obchodzi stan polskiej gospodarki,
stan życia społecznego, relacje między polityką, ekonomią i
moralnością powinien sięgnąć po tę pozycję. Mam głęboką
nadzieję, że jest to książka dotycząca przyszłego noblisty.
Serdecznie tego Grzegorzowi Kołodce życzę. Jego gigantyczna praca,
na tę nagrodę, moim zdaniem, w pełni, zasługuje.
Ten tekst w nieco okrojonej wersji ukazał się w "Nowych Książkach" nr 12/2014